Tajemnica książki cz. 9
Mary spała całą noc pod drzwiami z nadzieją, że James wróci. Obudziła się mniej więcej o dziewiątej rano. Zmieniła ubranie i wyszła na spacer. Strasznie bolało ją to, że w parku widziała sporo jak na tę godzinę bawiących się razem szczęśliwych rodzin. Usiadła na ławce i znowu zaczęła płakać. Po powrocie do domu zajrzała do Janet i zapytała się jej:
- Janet ty jeszcze nie w szkole?
- Mamo dobrze się czujesz? Przecież jest sobota. - Powiedziała jakby w nocy do niczego nie doszło.
- A tak... Zapomniałam... Za godzinę będzie obiad.
- Ale mamo jest dopiero dziesiąta.
- Ach tak? Zazwyczaj James ustalał jego godziny.
- Mamo... Nic ci nie jest? A tak w ogóle to gdzie tatuś?
- Wszystko w porządku, wyjechał w delegację. Nie chciał cię budzić późno w nocy więc się nie pożegnał.
- No ok. - Wzdychnęła.
- Idę do sklepu kupić coś na obiad, bo nie mam siły gotować. Może chcesz na dzisiaj zapiekane warzywa w cieście?
- Tak, jak możesz to wybierz z pomidorem, szpinakiem i brokułami - Powiedziała dość słodkim głosem jak na trzynastolatkę.
Zeszła za Mary i zamknęła drzwi na klucz, żeby nikt wszedł. Po tak ok piętnastu minutach usłyszała głośne pukanie do drzwi. Zobaczyła przez okno, że to James, więc mu otworzyła. On jak tylko wszedł powiedział:
- Idź do siebie, zaraz do ciebie przyjdę i porozmawiamy.
Było widoczne, że jest pod silnym wpływem alkoholu. Janet nie przejmowała się tym i pobiegła do pokoju. Zaraz potem dołączył do niej James i zapytał:
- Gdzie mama?
- Pojechała do miasteczka kupić coś na obiad i mówiła, że wyjechałeś, już wróciłeś?
- Tak... Za ile będzie?
- Bo ja wiem? Dopiero wyszła.
- To świetnie się składa... - Spojrzał na Janet i zaczął iść w jej kierunku.
* Treść poniżej zalecana jest dla osób od 18 lat.
- Powiem Ci coś na ucho... - Nachylił się i złapał ją za pierś.
- Ccc... Co ty robisz?!
Nagle James położył ją i zaczął rozbierać. W tym momencie Janet zaczęła się również wyrywać. Działał bez skrupułów. Cały czas krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Masował ją po miejscu intymnym, zaraz po tym zaczął lizać jej pochwę i po chwili wkładał jej tam palce, jeden po drugim. Zaczął od seksu oralnego, a zakończył na analnym. Mary wróciła i spostrzegła, że drzwi są otwarte, a Janet je zamykała i usłyszała krzyki z jej pokoju. Rzuciła zakupy na ziemię, pobiegła do sypialni i z szuflady przy swoim łóżku wyciągnęła stary rewolwer Jamsa. Weszła bezszelestnie do pokoju córki, wycelowała...
poniedziałek, 20 maja 2013
piątek, 17 maja 2013
Rozdział #4
Tajemnica książki cz. 8
Powrót do książki:
- Nie! Nic o mnie nie wiecie! W tej beznadziejnej szkole nikt mnie nie lubi, bo brzydko się ubieram i mój ojczym jest cieciem!
- Jak śmiesz mówić mi, że jestem cieciem?! Jestem twoim ojcem i już sobie nie wymyślaj! - James nie wytrzymał podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
- Nie nie jesteś moim tatą. - Powiedziała z lekkością.
Mary się wtrąciła oderwała córkę od męża.
- Przestań James... Wyjdź, ja z nią pogadam na spokojnie.
- Właśnie James. - Janet uśmiechnęła się jak morderca, a James wyszedł.
Mary zaczęła spokojnie.
- Dlaczego to robisz?
- Kto, ja czy Janet? - Matka przeraziła się jeszcze bardziej.
- Czego od nas chcesz Natanie.
- Tego co dostała Janet. - Powiedział jakby z zasmuceniem.
- Czyli czego? - Zapytała zaniepokojona Mary.
- Miłości mamusiu... - odpowiedział.
- Jaka mamusiu?! - zapytała ze złością - Nie jestem twoją matką!
- Jesteś moją mamą tak jak ksiądz Florian moim tatą. - Wykrzyczał.
- Boże! To miało nie wyjść na jaw... - oznajmiła ze smutkiem Mery, prawie płacząc.
W tym momencie wszedł James i wykrzyczał:
- CO?! Jaki Florian?! Nie czekaj jaki ksiądz Florian?! - Wykrzyczał ze złością, smutkiem i zdumieniem.
- Zrobiłam to dla ciebie James, tak chciałeś mieć dziecko! - Powiedziała rozpłakana Mary.
- Nie, nie zrobiłaś tego dla mnie tylko dla siebie! - Wykrzyknął.
- Kochanie! - Rozpaczliwie zawołała Mary.
- Żadne kochanie, od jutra się wyprowadzam. - Wyszedł trzaskając drzwiami z pokoju, w między czasie spojrzał kontem oka na rozpłakaną i rozmazaną Mary.
Lecz ona nie tracą czasu zaczęła za nim biec i go przepraszać. James nie przyjmował tego do słuchu i ją ignorował. Wychodząc z domu powiedział jeszcze,
- Żyj sobie samotnie z tym demonem od księdza. A mogło być tak pięknie, ale ty wszystko zepsułaś.
Mary po jego wyjściu zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Powrót do książki:
- Nie! Nic o mnie nie wiecie! W tej beznadziejnej szkole nikt mnie nie lubi, bo brzydko się ubieram i mój ojczym jest cieciem!
- Jak śmiesz mówić mi, że jestem cieciem?! Jestem twoim ojcem i już sobie nie wymyślaj! - James nie wytrzymał podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
- Nie nie jesteś moim tatą. - Powiedziała z lekkością.
Mary się wtrąciła oderwała córkę od męża.
- Przestań James... Wyjdź, ja z nią pogadam na spokojnie.
- Właśnie James. - Janet uśmiechnęła się jak morderca, a James wyszedł.
Mary zaczęła spokojnie.
- Dlaczego to robisz?
- Kto, ja czy Janet? - Matka przeraziła się jeszcze bardziej.
- Czego od nas chcesz Natanie.
- Tego co dostała Janet. - Powiedział jakby z zasmuceniem.
- Czyli czego? - Zapytała zaniepokojona Mary.
- Miłości mamusiu... - odpowiedział.
- Jaka mamusiu?! - zapytała ze złością - Nie jestem twoją matką!
- Jesteś moją mamą tak jak ksiądz Florian moim tatą. - Wykrzyczał.
- Boże! To miało nie wyjść na jaw... - oznajmiła ze smutkiem Mery, prawie płacząc.
W tym momencie wszedł James i wykrzyczał:
- CO?! Jaki Florian?! Nie czekaj jaki ksiądz Florian?! - Wykrzyczał ze złością, smutkiem i zdumieniem.
- Zrobiłam to dla ciebie James, tak chciałeś mieć dziecko! - Powiedziała rozpłakana Mary.
- Nie, nie zrobiłaś tego dla mnie tylko dla siebie! - Wykrzyknął.
- Kochanie! - Rozpaczliwie zawołała Mary.
- Żadne kochanie, od jutra się wyprowadzam. - Wyszedł trzaskając drzwiami z pokoju, w między czasie spojrzał kontem oka na rozpłakaną i rozmazaną Mary.
Lecz ona nie tracą czasu zaczęła za nim biec i go przepraszać. James nie przyjmował tego do słuchu i ją ignorował. Wychodząc z domu powiedział jeszcze,
- Żyj sobie samotnie z tym demonem od księdza. A mogło być tak pięknie, ale ty wszystko zepsułaś.
Mary po jego wyjściu zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Rozdział #4
Tajemnica książki cz.7
Janet miała iść od razu spać. Gdy weszła do pokoju, tylko kątem oka spojrzała na lustro i podeszła do łóżka. Usiadła na, nim wzięła do ręki misia i delikatnie wysunęła ostry przedmiot. Rozłożyła brzytwę i zaczęła wycinać imię NATAN. Bardzo ją to bolało, ale nie krzyczała tylko lekko piszczała, ale prawie nie do usłyszenia. Jednakże Mary przechodząc obok dosłyszała delikatny płacz córki otworzyła drzwi myśląc, że coś jej się śni, lecz, gdy weszła doznała szoku. Zobaczyła swoją córeczkę, która wycina sobie coś na ręku. Z miejsca zawołała
- James! Chodź tu natychmiast, do Janet!
I podbiegła do niej wyciągając jej brzytwę z ręki, wyrzucając ją na bok.
- Dziecko! Co ty do diabła robisz?
Janet wyrwała się z uścisku matki i odeszła od niej na jakieś dwa metry. W tym momencie wpadł James do pokoju.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Nienormalna jesteś? I dlaczego mię Natan? - Krzyczała zdenerwowana Mary.
- Zwariowałaś?! - Krzyknął James - Co, to ma być?
- To imię mojego przyjaciela.- Powiedziała z obłąkaną miną-Z resztą on też tak zrobił tylko ma moje imię- Powiedziała zupełnie beznamiętnie.
- Hmmm... A wiecie co! Moje imię w jego religii oznacza ZDRADA - Ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem patrząc na Mary.
- Co masz na myśli córeczko? - Zapytał ze zdziwieniem James.
- Nie wiem James, zapytaj Mary. - Gdy to powiedziała Mary odciągnęła wzrok do Jamesa, zobaczyła za plecami córki małego chłopca, był może troszkę wyższy niż sama Janet.
Mary od zawsze widziała dziwne rzeczy, pomyślała, że może córka ma to po niej. Zdziwiona matka ujrzała na jego ręce wycięte imię swojej pierworodnej, zauważyła również , że szepce jej coś do ucha.
- A wicie co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że w końcu mam przyjaciela.
- Ależ córeczko możesz mieć wielu innych przyjaciół, nie takich, którzy nie będą ci kazali wycinać sobie ich imion. - Powiedział James, ale nie mógł kontynuować, ponieważ Janet mu przerwała...
Krótki powrót do rzeczywistości:
- Ja pierd*ole - oznajmiła Elva- Ta książka jest poje*bana - dodała Kamira.
Kalolina nic nie mówiła tylko rozmyślała nad tym, czy to prawdziwa historia.
Janet miała iść od razu spać. Gdy weszła do pokoju, tylko kątem oka spojrzała na lustro i podeszła do łóżka. Usiadła na, nim wzięła do ręki misia i delikatnie wysunęła ostry przedmiot. Rozłożyła brzytwę i zaczęła wycinać imię NATAN. Bardzo ją to bolało, ale nie krzyczała tylko lekko piszczała, ale prawie nie do usłyszenia. Jednakże Mary przechodząc obok dosłyszała delikatny płacz córki otworzyła drzwi myśląc, że coś jej się śni, lecz, gdy weszła doznała szoku. Zobaczyła swoją córeczkę, która wycina sobie coś na ręku. Z miejsca zawołała
- James! Chodź tu natychmiast, do Janet!
I podbiegła do niej wyciągając jej brzytwę z ręki, wyrzucając ją na bok.
- Dziecko! Co ty do diabła robisz?
Janet wyrwała się z uścisku matki i odeszła od niej na jakieś dwa metry. W tym momencie wpadł James do pokoju.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Nienormalna jesteś? I dlaczego mię Natan? - Krzyczała zdenerwowana Mary.
- Zwariowałaś?! - Krzyknął James - Co, to ma być?
- To imię mojego przyjaciela.- Powiedziała z obłąkaną miną-Z resztą on też tak zrobił tylko ma moje imię- Powiedziała zupełnie beznamiętnie.
- Hmmm... A wiecie co! Moje imię w jego religii oznacza ZDRADA - Ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem patrząc na Mary.
- Co masz na myśli córeczko? - Zapytał ze zdziwieniem James.
- Nie wiem James, zapytaj Mary. - Gdy to powiedziała Mary odciągnęła wzrok do Jamesa, zobaczyła za plecami córki małego chłopca, był może troszkę wyższy niż sama Janet.
Mary od zawsze widziała dziwne rzeczy, pomyślała, że może córka ma to po niej. Zdziwiona matka ujrzała na jego ręce wycięte imię swojej pierworodnej, zauważyła również , że szepce jej coś do ucha.
- A wicie co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że w końcu mam przyjaciela.
- Ależ córeczko możesz mieć wielu innych przyjaciół, nie takich, którzy nie będą ci kazali wycinać sobie ich imion. - Powiedział James, ale nie mógł kontynuować, ponieważ Janet mu przerwała...
Krótki powrót do rzeczywistości:
- Ja pierd*ole - oznajmiła Elva- Ta książka jest poje*bana - dodała Kamira.
Kalolina nic nie mówiła tylko rozmyślała nad tym, czy to prawdziwa historia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)