Tajemnica książki cz. 9
Mary spała całą noc pod drzwiami z nadzieją, że James wróci. Obudziła się mniej więcej o dziewiątej rano. Zmieniła ubranie i wyszła na spacer. Strasznie bolało ją to, że w parku widziała sporo jak na tę godzinę bawiących się razem szczęśliwych rodzin. Usiadła na ławce i znowu zaczęła płakać. Po powrocie do domu zajrzała do Janet i zapytała się jej:
- Janet ty jeszcze nie w szkole?
- Mamo dobrze się czujesz? Przecież jest sobota. - Powiedziała jakby w nocy do niczego nie doszło.
- A tak... Zapomniałam... Za godzinę będzie obiad.
- Ale mamo jest dopiero dziesiąta.
- Ach tak? Zazwyczaj James ustalał jego godziny.
- Mamo... Nic ci nie jest? A tak w ogóle to gdzie tatuś?
- Wszystko w porządku, wyjechał w delegację. Nie chciał cię budzić późno w nocy więc się nie pożegnał.
- No ok. - Wzdychnęła.
- Idę do sklepu kupić coś na obiad, bo nie mam siły gotować. Może chcesz na dzisiaj zapiekane warzywa w cieście?
- Tak, jak możesz to wybierz z pomidorem, szpinakiem i brokułami - Powiedziała dość słodkim głosem jak na trzynastolatkę.
Zeszła za Mary i zamknęła drzwi na klucz, żeby nikt wszedł. Po tak ok piętnastu minutach usłyszała głośne pukanie do drzwi. Zobaczyła przez okno, że to James, więc mu otworzyła. On jak tylko wszedł powiedział:
- Idź do siebie, zaraz do ciebie przyjdę i porozmawiamy.
Było widoczne, że jest pod silnym wpływem alkoholu. Janet nie przejmowała się tym i pobiegła do pokoju. Zaraz potem dołączył do niej James i zapytał:
- Gdzie mama?
- Pojechała do miasteczka kupić coś na obiad i mówiła, że wyjechałeś, już wróciłeś?
- Tak... Za ile będzie?
- Bo ja wiem? Dopiero wyszła.
- To świetnie się składa... - Spojrzał na Janet i zaczął iść w jej kierunku.
* Treść poniżej zalecana jest dla osób od 18 lat.
- Powiem Ci coś na ucho... - Nachylił się i złapał ją za pierś.
- Ccc... Co ty robisz?!
Nagle James położył ją i zaczął rozbierać. W tym momencie Janet zaczęła się również wyrywać. Działał bez skrupułów. Cały czas krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Masował ją po miejscu intymnym, zaraz po tym zaczął lizać jej pochwę i po chwili wkładał jej tam palce, jeden po drugim. Zaczął od seksu oralnego, a zakończył na analnym. Mary wróciła i spostrzegła, że drzwi są otwarte, a Janet je zamykała i usłyszała krzyki z jej pokoju. Rzuciła zakupy na ziemię, pobiegła do sypialni i z szuflady przy swoim łóżku wyciągnęła stary rewolwer Jamsa. Weszła bezszelestnie do pokoju córki, wycelowała...
poniedziałek, 20 maja 2013
piątek, 17 maja 2013
Rozdział #4
Tajemnica książki cz. 8
Powrót do książki:
- Nie! Nic o mnie nie wiecie! W tej beznadziejnej szkole nikt mnie nie lubi, bo brzydko się ubieram i mój ojczym jest cieciem!
- Jak śmiesz mówić mi, że jestem cieciem?! Jestem twoim ojcem i już sobie nie wymyślaj! - James nie wytrzymał podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
- Nie nie jesteś moim tatą. - Powiedziała z lekkością.
Mary się wtrąciła oderwała córkę od męża.
- Przestań James... Wyjdź, ja z nią pogadam na spokojnie.
- Właśnie James. - Janet uśmiechnęła się jak morderca, a James wyszedł.
Mary zaczęła spokojnie.
- Dlaczego to robisz?
- Kto, ja czy Janet? - Matka przeraziła się jeszcze bardziej.
- Czego od nas chcesz Natanie.
- Tego co dostała Janet. - Powiedział jakby z zasmuceniem.
- Czyli czego? - Zapytała zaniepokojona Mary.
- Miłości mamusiu... - odpowiedział.
- Jaka mamusiu?! - zapytała ze złością - Nie jestem twoją matką!
- Jesteś moją mamą tak jak ksiądz Florian moim tatą. - Wykrzyczał.
- Boże! To miało nie wyjść na jaw... - oznajmiła ze smutkiem Mery, prawie płacząc.
W tym momencie wszedł James i wykrzyczał:
- CO?! Jaki Florian?! Nie czekaj jaki ksiądz Florian?! - Wykrzyczał ze złością, smutkiem i zdumieniem.
- Zrobiłam to dla ciebie James, tak chciałeś mieć dziecko! - Powiedziała rozpłakana Mary.
- Nie, nie zrobiłaś tego dla mnie tylko dla siebie! - Wykrzyknął.
- Kochanie! - Rozpaczliwie zawołała Mary.
- Żadne kochanie, od jutra się wyprowadzam. - Wyszedł trzaskając drzwiami z pokoju, w między czasie spojrzał kontem oka na rozpłakaną i rozmazaną Mary.
Lecz ona nie tracą czasu zaczęła za nim biec i go przepraszać. James nie przyjmował tego do słuchu i ją ignorował. Wychodząc z domu powiedział jeszcze,
- Żyj sobie samotnie z tym demonem od księdza. A mogło być tak pięknie, ale ty wszystko zepsułaś.
Mary po jego wyjściu zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Powrót do książki:
- Nie! Nic o mnie nie wiecie! W tej beznadziejnej szkole nikt mnie nie lubi, bo brzydko się ubieram i mój ojczym jest cieciem!
- Jak śmiesz mówić mi, że jestem cieciem?! Jestem twoim ojcem i już sobie nie wymyślaj! - James nie wytrzymał podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
- Nie nie jesteś moim tatą. - Powiedziała z lekkością.
Mary się wtrąciła oderwała córkę od męża.
- Przestań James... Wyjdź, ja z nią pogadam na spokojnie.
- Właśnie James. - Janet uśmiechnęła się jak morderca, a James wyszedł.
Mary zaczęła spokojnie.
- Dlaczego to robisz?
- Kto, ja czy Janet? - Matka przeraziła się jeszcze bardziej.
- Czego od nas chcesz Natanie.
- Tego co dostała Janet. - Powiedział jakby z zasmuceniem.
- Czyli czego? - Zapytała zaniepokojona Mary.
- Miłości mamusiu... - odpowiedział.
- Jaka mamusiu?! - zapytała ze złością - Nie jestem twoją matką!
- Jesteś moją mamą tak jak ksiądz Florian moim tatą. - Wykrzyczał.
- Boże! To miało nie wyjść na jaw... - oznajmiła ze smutkiem Mery, prawie płacząc.
W tym momencie wszedł James i wykrzyczał:
- CO?! Jaki Florian?! Nie czekaj jaki ksiądz Florian?! - Wykrzyczał ze złością, smutkiem i zdumieniem.
- Zrobiłam to dla ciebie James, tak chciałeś mieć dziecko! - Powiedziała rozpłakana Mary.
- Nie, nie zrobiłaś tego dla mnie tylko dla siebie! - Wykrzyknął.
- Kochanie! - Rozpaczliwie zawołała Mary.
- Żadne kochanie, od jutra się wyprowadzam. - Wyszedł trzaskając drzwiami z pokoju, w między czasie spojrzał kontem oka na rozpłakaną i rozmazaną Mary.
Lecz ona nie tracą czasu zaczęła za nim biec i go przepraszać. James nie przyjmował tego do słuchu i ją ignorował. Wychodząc z domu powiedział jeszcze,
- Żyj sobie samotnie z tym demonem od księdza. A mogło być tak pięknie, ale ty wszystko zepsułaś.
Mary po jego wyjściu zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Rozdział #4
Tajemnica książki cz.7
Janet miała iść od razu spać. Gdy weszła do pokoju, tylko kątem oka spojrzała na lustro i podeszła do łóżka. Usiadła na, nim wzięła do ręki misia i delikatnie wysunęła ostry przedmiot. Rozłożyła brzytwę i zaczęła wycinać imię NATAN. Bardzo ją to bolało, ale nie krzyczała tylko lekko piszczała, ale prawie nie do usłyszenia. Jednakże Mary przechodząc obok dosłyszała delikatny płacz córki otworzyła drzwi myśląc, że coś jej się śni, lecz, gdy weszła doznała szoku. Zobaczyła swoją córeczkę, która wycina sobie coś na ręku. Z miejsca zawołała
- James! Chodź tu natychmiast, do Janet!
I podbiegła do niej wyciągając jej brzytwę z ręki, wyrzucając ją na bok.
- Dziecko! Co ty do diabła robisz?
Janet wyrwała się z uścisku matki i odeszła od niej na jakieś dwa metry. W tym momencie wpadł James do pokoju.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Nienormalna jesteś? I dlaczego mię Natan? - Krzyczała zdenerwowana Mary.
- Zwariowałaś?! - Krzyknął James - Co, to ma być?
- To imię mojego przyjaciela.- Powiedziała z obłąkaną miną-Z resztą on też tak zrobił tylko ma moje imię- Powiedziała zupełnie beznamiętnie.
- Hmmm... A wiecie co! Moje imię w jego religii oznacza ZDRADA - Ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem patrząc na Mary.
- Co masz na myśli córeczko? - Zapytał ze zdziwieniem James.
- Nie wiem James, zapytaj Mary. - Gdy to powiedziała Mary odciągnęła wzrok do Jamesa, zobaczyła za plecami córki małego chłopca, był może troszkę wyższy niż sama Janet.
Mary od zawsze widziała dziwne rzeczy, pomyślała, że może córka ma to po niej. Zdziwiona matka ujrzała na jego ręce wycięte imię swojej pierworodnej, zauważyła również , że szepce jej coś do ucha.
- A wicie co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że w końcu mam przyjaciela.
- Ależ córeczko możesz mieć wielu innych przyjaciół, nie takich, którzy nie będą ci kazali wycinać sobie ich imion. - Powiedział James, ale nie mógł kontynuować, ponieważ Janet mu przerwała...
Krótki powrót do rzeczywistości:
- Ja pierd*ole - oznajmiła Elva- Ta książka jest poje*bana - dodała Kamira.
Kalolina nic nie mówiła tylko rozmyślała nad tym, czy to prawdziwa historia.
Janet miała iść od razu spać. Gdy weszła do pokoju, tylko kątem oka spojrzała na lustro i podeszła do łóżka. Usiadła na, nim wzięła do ręki misia i delikatnie wysunęła ostry przedmiot. Rozłożyła brzytwę i zaczęła wycinać imię NATAN. Bardzo ją to bolało, ale nie krzyczała tylko lekko piszczała, ale prawie nie do usłyszenia. Jednakże Mary przechodząc obok dosłyszała delikatny płacz córki otworzyła drzwi myśląc, że coś jej się śni, lecz, gdy weszła doznała szoku. Zobaczyła swoją córeczkę, która wycina sobie coś na ręku. Z miejsca zawołała
- James! Chodź tu natychmiast, do Janet!
I podbiegła do niej wyciągając jej brzytwę z ręki, wyrzucając ją na bok.
- Dziecko! Co ty do diabła robisz?
Janet wyrwała się z uścisku matki i odeszła od niej na jakieś dwa metry. W tym momencie wpadł James do pokoju.
- Dlaczego to zrobiłaś?! Nienormalna jesteś? I dlaczego mię Natan? - Krzyczała zdenerwowana Mary.
- Zwariowałaś?! - Krzyknął James - Co, to ma być?
- To imię mojego przyjaciela.- Powiedziała z obłąkaną miną-Z resztą on też tak zrobił tylko ma moje imię- Powiedziała zupełnie beznamiętnie.
- Hmmm... A wiecie co! Moje imię w jego religii oznacza ZDRADA - Ostatnie słowo wypowiedziała z naciskiem patrząc na Mary.
- Co masz na myśli córeczko? - Zapytał ze zdziwieniem James.
- Nie wiem James, zapytaj Mary. - Gdy to powiedziała Mary odciągnęła wzrok do Jamesa, zobaczyła za plecami córki małego chłopca, był może troszkę wyższy niż sama Janet.
Mary od zawsze widziała dziwne rzeczy, pomyślała, że może córka ma to po niej. Zdziwiona matka ujrzała na jego ręce wycięte imię swojej pierworodnej, zauważyła również , że szepce jej coś do ucha.
- A wicie co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że w końcu mam przyjaciela.
- Ależ córeczko możesz mieć wielu innych przyjaciół, nie takich, którzy nie będą ci kazali wycinać sobie ich imion. - Powiedział James, ale nie mógł kontynuować, ponieważ Janet mu przerwała...
Krótki powrót do rzeczywistości:
- Ja pierd*ole - oznajmiła Elva- Ta książka jest poje*bana - dodała Kamira.
Kalolina nic nie mówiła tylko rozmyślała nad tym, czy to prawdziwa historia.
środa, 5 grudnia 2012
Rozdział #4
Tajemnica książki cz.6
Dziewczynka spała tylko przez jakąś godzinę. Gdy wstała z łóżka szybko się spakowała, ubrała i wyszła do szkoły.
Po dojściu była nie przytomna na lekcjach i w tym na sprawdzianie z języka polskiego. Nauczycielce się to nie podobało, więc bez żadnego zastanowienia zadzwoniła do rodziców Janet. Do szkoły przyszła zaniepokojona matka, gdyż Jems nie mógł wyjść z pracy. Mary po rozmowie z wychowawczynią wróciła z córką do domu. Mama Janet kazała jej iść do swojego pokoju, odrobić lekcję i kłaść się spać, ponieważ dowiedziała się o braku wczorajszej pracy domowej. Dziewczynka po wejściu do domu była bardzo zdenerwowana, gdyż przypomniała jej się prośba chłopca. Zauważyła, że w swoim pokoju nie ma nic ostrego, więc poszła do łazienki. Znalazła w szafce brzytwę Jemsa i szybko poszła do siebie. Na korytarzu biegnąc wpadła na mamę. Chowając jak najszybciej ostry przedmiot do kieszonki sukienki. Skaleczyła się, ale nie pokazała tego Mary. Spojrzały na siebie i matka spytała się jej:
- Odrobiłaś już lekcję, że po domu biegasz?!
- Nie mamusiu, byłam w łazience i śpieszyłam się do pokoju, aby je jak najszybciej zrobić...
- W takim razie zaraz przyjdę i ci pomogę. Tylko powieszę pranie
- Dobrze będę czekać w swoim pokoju.
Janet powoli podeszła do rogu korytarza i ponownie zaczęła biec. Jak była przy łóżku rozpruła lekko misia i schowała brzytwę.
Wyjęła zeszyty usiadła przy biurku i spokojnie odrabiała lekcję. W połowie drugiego zadania weszła Mary. Pomagała jej z lekcjami i gdy skończyły zeszły na kolację.
Po dojściu była nie przytomna na lekcjach i w tym na sprawdzianie z języka polskiego. Nauczycielce się to nie podobało, więc bez żadnego zastanowienia zadzwoniła do rodziców Janet. Do szkoły przyszła zaniepokojona matka, gdyż Jems nie mógł wyjść z pracy. Mary po rozmowie z wychowawczynią wróciła z córką do domu. Mama Janet kazała jej iść do swojego pokoju, odrobić lekcję i kłaść się spać, ponieważ dowiedziała się o braku wczorajszej pracy domowej. Dziewczynka po wejściu do domu była bardzo zdenerwowana, gdyż przypomniała jej się prośba chłopca. Zauważyła, że w swoim pokoju nie ma nic ostrego, więc poszła do łazienki. Znalazła w szafce brzytwę Jemsa i szybko poszła do siebie. Na korytarzu biegnąc wpadła na mamę. Chowając jak najszybciej ostry przedmiot do kieszonki sukienki. Skaleczyła się, ale nie pokazała tego Mary. Spojrzały na siebie i matka spytała się jej:
- Odrobiłaś już lekcję, że po domu biegasz?!
- Nie mamusiu, byłam w łazience i śpieszyłam się do pokoju, aby je jak najszybciej zrobić...
- W takim razie zaraz przyjdę i ci pomogę. Tylko powieszę pranie
- Dobrze będę czekać w swoim pokoju.
Janet powoli podeszła do rogu korytarza i ponownie zaczęła biec. Jak była przy łóżku rozpruła lekko misia i schowała brzytwę.
Wyjęła zeszyty usiadła przy biurku i spokojnie odrabiała lekcję. W połowie drugiego zadania weszła Mary. Pomagała jej z lekcjami i gdy skończyły zeszły na kolację.
piątek, 24 sierpnia 2012
Rozdział #4
Tajemnica książki cz.5
Gdy weszła do pokoju położyła się na łóżko i patrzyła się w sufit. Po godzinie bezczynnego leżenia, do pokoju weszła Mary i powiedziała:
- Janet chodź na dół, tata już film włącza.
- Mamo muszę? - zapytała ze zmęczeniem
- Raczej tak, a coś się stało?
- Źle się czuję.
- No to trudno, powiem tacie. Idź spać.
Janet nic więcej nie mówiła odwróciła się na drugi bok i leżała dalej. Zaraz przed zaśnięciem spojrzała na zegar i zobaczyła że jest dwudziesta-druga godzina, i poszła spać. O drugiej się obudziła i, ujrzała w odbiciu lustra siedzącego chłopca. Z miejsca się podniosła i podbiegła na palcach do lustra. Usiadła przed lustrem, i zapytała:
- Cześć! O jaką przysługę chciałeś mnie poprosić?
- Witaj. - szepnął - Nie krzycz tak bo obudzisz swoich rodziców, i pomyślą że masz rozdwojoną jaźń.
- Czemu? - spytała
- Bo, tylko ty mnie widzisz.
- Dobrze. - odszepnęła i mówiła dalej. - To co chciałeś?
- Chcesz się ze mną przyjaźnić?
- Oczywiście! - Odpowiedziała lekko unosząc ton ale jednak nie krzycząc.
- To zrób coś dla mnie.
- Zrobię wszystko.
- Jeśli chcesz, się ze mną przyjaźnić, to musisz wyciąć sobie na ręku moje imię.
- Hmm.. Zrobiła bym to ale jeśli rodzice to zobacz...
- A chcesz się ze mną przyjaźnić czy nie? - Przerwał jej.
- Chce! Ale się boję co powiedzą. - Odpowiedziała.
- O to się nie martw. - Odpowiedział z uśmiechem chłopiec.
- A jak masz na imię? - Zapytała.
- Natan. A ty?
- O bardzo ładne imię, a ja mam na imię Janet. - Powiedziała z entuzjazmem.
- Pasuje do ciebie to imię. Wiesz co oznacza twoje imię w mojej religii? - Spytał chłopiec
- Nie, co?
- Zdrada. - Powiedział z zacięciem chłopiec.
Rozmawiali całą noc. Natan opowiedział Janet o niej samej. Dowiedziała się od niego więcej niż od rodziców.
Gdy weszła do pokoju położyła się na łóżko i patrzyła się w sufit. Po godzinie bezczynnego leżenia, do pokoju weszła Mary i powiedziała:
- Janet chodź na dół, tata już film włącza.
- Mamo muszę? - zapytała ze zmęczeniem
- Raczej tak, a coś się stało?
- Źle się czuję.
- No to trudno, powiem tacie. Idź spać.
Janet nic więcej nie mówiła odwróciła się na drugi bok i leżała dalej. Zaraz przed zaśnięciem spojrzała na zegar i zobaczyła że jest dwudziesta-druga godzina, i poszła spać. O drugiej się obudziła i, ujrzała w odbiciu lustra siedzącego chłopca. Z miejsca się podniosła i podbiegła na palcach do lustra. Usiadła przed lustrem, i zapytała:
- Cześć! O jaką przysługę chciałeś mnie poprosić?
- Witaj. - szepnął - Nie krzycz tak bo obudzisz swoich rodziców, i pomyślą że masz rozdwojoną jaźń.
- Czemu? - spytała
- Bo, tylko ty mnie widzisz.
- Dobrze. - odszepnęła i mówiła dalej. - To co chciałeś?
- Chcesz się ze mną przyjaźnić?
- Oczywiście! - Odpowiedziała lekko unosząc ton ale jednak nie krzycząc.
- To zrób coś dla mnie.
- Zrobię wszystko.
- Jeśli chcesz, się ze mną przyjaźnić, to musisz wyciąć sobie na ręku moje imię.
- Hmm.. Zrobiła bym to ale jeśli rodzice to zobacz...
- A chcesz się ze mną przyjaźnić czy nie? - Przerwał jej.
- Chce! Ale się boję co powiedzą. - Odpowiedziała.
- O to się nie martw. - Odpowiedział z uśmiechem chłopiec.
- A jak masz na imię? - Zapytała.
- Natan. A ty?
- O bardzo ładne imię, a ja mam na imię Janet. - Powiedziała z entuzjazmem.
- Pasuje do ciebie to imię. Wiesz co oznacza twoje imię w mojej religii? - Spytał chłopiec
- Nie, co?
- Zdrada. - Powiedział z zacięciem chłopiec.
Rozmawiali całą noc. Natan opowiedział Janet o niej samej. Dowiedziała się od niego więcej niż od rodziców.
piątek, 17 sierpnia 2012
Rozdział #4
Tajemnica Książki cz.4
Janet gdy następnego dnia poszła do szkoły, cały czas myślała o przyjacielu z lustra, przez co była bardzo rozkojarzona, i nie uważała na lekcjach, oraz nie zapisała iż na następny dzień, miał się odbyć sprawdzian z języka polskiego. Gdy, wróciła do domu, od razu poszła do swojego pokoju. Rzuciła plecak na podłogę, i nie myślała nawet o odrabianiu lekcji. Usiadła od razu przed lustrem i wyczekiwała na przyjście nowego przyjaciela. Po godzinie czekania na chłopca, usłyszała wołanie Mary:
- Janet, obiad! Do stołu!
- Dobrze mamusiu już idę.
Córka Marry jeszcze chwilę siedziała, ale usłyszała wołanie Jamesa z jadalni:
- Janet chodź, że już!
- Już idę! - Ta od razu się podniosła, i zbiegła na dół. Siadając powiedziała:
- Przepraszam bardzo za zwłokę.
- Nic się nie stało.- odpowiedziała Mary i zaczęły jeść. Janet jak nigdy prawie nic nie zjadła, ale też nie odezwała się ani słowem. Gdy chciała już odejść od stołu James się zapytał:
- Córeczko nic Ci nie jest? Nic nie zjadłaś. - Zapytał z zaniepokojeniem.
- Nie, nic mi nie jest po prostu, nie jestem głodna. - Odpowiedziała.
- Może wezwać lekarza?
- Nie tatusiu położę się na trochę i mi przejdzie.
- Później będziemy oglądać film, więc do tego czasu sobie pośpij.
- Dobrze. -Odchodząc przypomniało jej się- A i nie wchodźcie do mnie do pokoju bez pukania.
- A to czemu?- zapytał James.
- Bo... Mogę się przebierać w tym momencie.
- Dobrze więc idź już.
- Janet, obiad! Do stołu!
- Dobrze mamusiu już idę.
Córka Marry jeszcze chwilę siedziała, ale usłyszała wołanie Jamesa z jadalni:
- Janet chodź, że już!
- Już idę! - Ta od razu się podniosła, i zbiegła na dół. Siadając powiedziała:
- Przepraszam bardzo za zwłokę.
- Nic się nie stało.- odpowiedziała Mary i zaczęły jeść. Janet jak nigdy prawie nic nie zjadła, ale też nie odezwała się ani słowem. Gdy chciała już odejść od stołu James się zapytał:
- Córeczko nic Ci nie jest? Nic nie zjadłaś. - Zapytał z zaniepokojeniem.
- Nie, nic mi nie jest po prostu, nie jestem głodna. - Odpowiedziała.
- Może wezwać lekarza?
- Nie tatusiu położę się na trochę i mi przejdzie.
- Później będziemy oglądać film, więc do tego czasu sobie pośpij.
- Dobrze. -Odchodząc przypomniało jej się- A i nie wchodźcie do mnie do pokoju bez pukania.
- A to czemu?- zapytał James.
- Bo... Mogę się przebierać w tym momencie.
- Dobrze więc idź już.
sobota, 4 sierpnia 2012
Rozdział #4
Tajemnica książki cz.3
Zaczęły się zbliżać trzynaste urodziny Janet, rodzice chcieli dać jej na te urodziny coś wyjątkowego. Oboje postanowili pojechać za miasto aby kupić jej jakiś talizman szczęścia. Gdy wyjeżdżali zostawili Janet u zaufanej przyjaciółki Mary. Gdy dojechali na miejsce znaleźli sklep z laleczkami voodoo. Na wejściu zobaczyli księgi z szamańskimi zaklęciami co ich od razu zraziło do tego miejsca. Gdy już mieli wyjść Mary zobaczyła lalkę w ulubionych kolorach jej córki. Była to biała laleczka, z czerwonymi guziczkami jako uśmiech i miała czarne włosy z wełny. Wtedy James powiedział:
- Ta lalka jest dziwna kupmy jej normalną lalkę jak dla dziewczynki.
- Nie, to są ulubione kolory Janet. Nigdzie indziej nie znajdziesz lalki w takich kolorach.
- No już dobra weźmy tę lalkę i chodźmy już to miejsce jest dziwne.
Mary zapłaciła i wyszli. Gdy wrócili do domu schowała lalkę przed Janet, mówili jej że nic na razie nie kupili. Do urodzin Janet został jeden dzień. W końcu nadeszła sobota urodziny dziewczynki. Nie mogła się doczekać od kilku dni. Rodzice gdy podarowali jej lalkę ucieszyła się. Pierwszej nocy po urodzinach Janet obudziła się o trzeciej w nocy. Gdy otworzyła oczy ujrzała w lustrze chłopca. Podeszła do niego i zapytała:
- Kim jesteś?
Chłopiec nie odpowiadał, więc zapytała jeszcze raz.
- K i m jesteś?!- Zapytała tym razem stanowczo.
- Chcę być twoim przyjacielem. -Odpowiedział.
- Dlaczego? Nikt na ogół nie chce się ze mną przyjaźnić mówią, że jestem dziwna.
- Ja tak nie myślę. Jestem taki jak ty.
- Czyli jaki. - Zapytała.
- Inny. Więc będziesz się ze mną przyjaźnić?
- Tak tylko... czemu jesteś w lustrze?
- Jestem uwięziony. Mam prośbę.
- Jaką? Jesteś moim przyjacielem zrobię wszystko.
- Wszystko? Kompletnie wszystko?
- Tak. Czego się nie robi dla przyjaciół. - Uśmiechnęła się.
- Powiem ci jutro, dobrze?
- Tak, tylko o której godzinie?
- Tak samo jak dziś.
- Dobrze, tylko mnie obudź.
Odwróciła się i udała się do łóżka i chłopiec jeszcze powiedział:
- Proszę nikomu o nas nie mów.
- Dobrze.
Poszła dalej spać.
Zaczęły się zbliżać trzynaste urodziny Janet, rodzice chcieli dać jej na te urodziny coś wyjątkowego. Oboje postanowili pojechać za miasto aby kupić jej jakiś talizman szczęścia. Gdy wyjeżdżali zostawili Janet u zaufanej przyjaciółki Mary. Gdy dojechali na miejsce znaleźli sklep z laleczkami voodoo. Na wejściu zobaczyli księgi z szamańskimi zaklęciami co ich od razu zraziło do tego miejsca. Gdy już mieli wyjść Mary zobaczyła lalkę w ulubionych kolorach jej córki. Była to biała laleczka, z czerwonymi guziczkami jako uśmiech i miała czarne włosy z wełny. Wtedy James powiedział:
- Ta lalka jest dziwna kupmy jej normalną lalkę jak dla dziewczynki.
- Nie, to są ulubione kolory Janet. Nigdzie indziej nie znajdziesz lalki w takich kolorach.
- No już dobra weźmy tę lalkę i chodźmy już to miejsce jest dziwne.
Mary zapłaciła i wyszli. Gdy wrócili do domu schowała lalkę przed Janet, mówili jej że nic na razie nie kupili. Do urodzin Janet został jeden dzień. W końcu nadeszła sobota urodziny dziewczynki. Nie mogła się doczekać od kilku dni. Rodzice gdy podarowali jej lalkę ucieszyła się. Pierwszej nocy po urodzinach Janet obudziła się o trzeciej w nocy. Gdy otworzyła oczy ujrzała w lustrze chłopca. Podeszła do niego i zapytała:
- Kim jesteś?
Chłopiec nie odpowiadał, więc zapytała jeszcze raz.
- K i m jesteś?!- Zapytała tym razem stanowczo.
- Chcę być twoim przyjacielem. -Odpowiedział.
- Dlaczego? Nikt na ogół nie chce się ze mną przyjaźnić mówią, że jestem dziwna.
- Ja tak nie myślę. Jestem taki jak ty.
- Czyli jaki. - Zapytała.
- Inny. Więc będziesz się ze mną przyjaźnić?
- Tak tylko... czemu jesteś w lustrze?
- Jestem uwięziony. Mam prośbę.
- Jaką? Jesteś moim przyjacielem zrobię wszystko.
- Wszystko? Kompletnie wszystko?
- Tak. Czego się nie robi dla przyjaciół. - Uśmiechnęła się.
- Powiem ci jutro, dobrze?
- Tak, tylko o której godzinie?
- Tak samo jak dziś.
- Dobrze, tylko mnie obudź.
Odwróciła się i udała się do łóżka i chłopiec jeszcze powiedział:
- Proszę nikomu o nas nie mów.
- Dobrze.
Poszła dalej spać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)