czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział #1.

Zbieg okoliczności. cz. 2

     Przygotowania do urodzin były bardzo wyczerpujące. Myślałam, że będzie tego mniej, ale okazało się, że jest tego więcej niż myślałam. Położyłam się do łóżka po północy i od razu zasnęłam.
     Gdy się obudziłam, byłam wciąż senna, poczułam dziwny zapach spalenizny. Udałam się do kuchni, aby zobaczyć czy nic nie zostało na gazie. Nalałam sobie szklankę wody, spojrzałam na kuchenkę, aby zobaczyć, która godzina. Gdy zaś to zrobiłam, zamurowało mnie, ponieważ widniała na niej godzina 03:02. Więc musiałam się zbudzić około godziny 03:00, a że jestem bardzo przesądna, to się strasznie bałam. Zapach spalenizny? i 3:00? Gdy się obróciłam, drzwi od mojego pokoju zatrzasnęły się (same). Ręce tak mi drżały, że upuściłam szklankę z wodą. Wtedy też ze swojego pokoju wybiegła mama, zapaliła światło i krzyknęła:
  -Rany Boskie dziecko, nic Ci nie jest?! Co to było?!
  -Wypuściłam szklankę z rąk, wystraszyłam się przeciągu, nie zamknęłam okna w pokoju, przepraszam że ją zbiłam.
  - Nic nie szkodzi. Nic Ci nie jest, nie pokaleczyłaś się?
  -Nie nic mi nie jest, zaraz to posprzątam- powiedziałam.
  - Nie, idź spać, a ja to posprzątam.
  -Dobrze mamo, dziękuję.
Pocałowałam ją w policzek na dobranoc i poszłam do pokoju. Otworzyłam drzwi gwałtownie i zobaczyłam, że okno było szczelnie zamknięte. Położyłam się z powrotem do łóżka, nie mogłam zasnąć, ale po pewnym czasie to zrobiłam.

2 komentarze:

  1. Niektóre momenty przypominają mi sceny z moich ulubionych horrorów :D
    Bardzo mi się podoba ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie o to nam chodziło :)
    Dziękujemy ;)
    ~Elva i Kamira :)

    OdpowiedzUsuń