środa, 5 grudnia 2012

Rozdział #4

Tajemnica książki cz.6
     Dziewczynka spała tylko przez jakąś godzinę. Gdy wstała z łóżka szybko się spakowała, ubrała i wyszła do szkoły.
    Po dojściu była nie przytomna na lekcjach i w tym na sprawdzianie z języka polskiego. Nauczycielce się to nie podobało, więc bez żadnego zastanowienia zadzwoniła do rodziców Janet. Do szkoły przyszła zaniepokojona matka, gdyż Jems nie mógł wyjść z pracy. Mary po rozmowie z wychowawczynią  wróciła z córką do domu.  Mama Janet kazała jej iść do swojego pokoju, odrobić lekcję i kłaść się spać, ponieważ dowiedziała się o braku wczorajszej pracy domowej. Dziewczynka po wejściu do domu była bardzo zdenerwowana, gdyż przypomniała jej się prośba chłopca. Zauważyła, że w swoim pokoju nie ma nic ostrego, więc poszła do łazienki. Znalazła w szafce brzytwę Jemsa i szybko poszła do siebie. Na korytarzu biegnąc wpadła na mamę. Chowając jak najszybciej ostry przedmiot  do kieszonki sukienki. Skaleczyła się, ale nie pokazała tego Mary. Spojrzały na siebie i matka spytała się jej:
  - Odrobiłaś już lekcję, że po domu biegasz?!
  - Nie mamusiu, byłam w łazience i śpieszyłam się do pokoju, aby je jak najszybciej zrobić...
  - W takim razie zaraz przyjdę i ci pomogę. Tylko powieszę pranie
  - Dobrze będę czekać w swoim pokoju.
Janet powoli podeszła do rogu korytarza i ponownie zaczęła biec. Jak była przy łóżku rozpruła lekko misia i schowała brzytwę. 
Wyjęła zeszyty usiadła przy biurku i spokojnie odrabiała lekcję. W połowie drugiego zadania weszła Mary. Pomagała jej z lekcjami i gdy skończyły zeszły na kolację.

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział #4

    Tajemnica książki cz.5
   
     Gdy weszła do pokoju położyła się na łóżko i patrzyła się w sufit. Po godzinie bezczynnego leżenia, do pokoju weszła Mary i powiedziała:
  - Janet chodź na dół, tata już film włącza.
  - Mamo muszę? - zapytała ze zmęczeniem
  - Raczej tak, a coś się stało?
  - Źle się czuję.
  - No to trudno, powiem tacie. Idź spać.
Janet nic więcej nie mówiła odwróciła się na drugi bok i leżała dalej. Zaraz przed zaśnięciem spojrzała na zegar i zobaczyła że jest dwudziesta-druga godzina, i poszła spać. O drugiej się obudziła i, ujrzała w odbiciu lustra siedzącego chłopca. Z miejsca się podniosła i podbiegła na palcach do lustra. Usiadła przed lustrem, i zapytała:
  - Cześć! O jaką przysługę chciałeś mnie poprosić?
  - Witaj. - szepnął - Nie krzycz tak bo obudzisz swoich rodziców, i pomyślą że masz rozdwojoną jaźń.
  - Czemu? - spytała
  - Bo, tylko ty mnie widzisz.
  -  Dobrze. - odszepnęła i mówiła dalej. - To co chciałeś?
  - Chcesz się ze mną przyjaźnić?
  - Oczywiście! - Odpowiedziała lekko unosząc ton ale jednak nie krzycząc.
  - To zrób coś dla mnie.
  - Zrobię wszystko.
  - Jeśli chcesz, się ze mną przyjaźnić, to musisz wyciąć sobie na ręku moje imię.
  - Hmm.. Zrobiła bym to ale jeśli rodzice to zobacz...
  - A chcesz się ze mną przyjaźnić czy nie? - Przerwał jej.
  - Chce! Ale się boję co powiedzą. - Odpowiedziała.
  - O to się nie martw. - Odpowiedział z uśmiechem chłopiec.
  - A jak masz na imię? - Zapytała.
  - Natan. A ty?
  - O bardzo ładne imię, a ja mam na imię Janet. - Powiedziała z entuzjazmem.
  - Pasuje do ciebie to imię. Wiesz co oznacza twoje imię w mojej religii? - Spytał chłopiec
  - Nie, co?
  - Zdrada. - Powiedział z zacięciem chłopiec.
Rozmawiali całą noc. Natan opowiedział Janet o niej samej. Dowiedziała się od niego więcej niż od rodziców.

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział #4

    Tajemnica Książki cz.4

     Janet gdy następnego dnia poszła do szkoły, cały czas myślała o przyjacielu z lustra, przez co była bardzo rozkojarzona, i nie uważała na lekcjach, oraz nie zapisała iż na następny dzień, miał się odbyć sprawdzian z języka polskiego. Gdy, wróciła do domu, od razu poszła do swojego pokoju. Rzuciła plecak na podłogę, i nie myślała nawet o odrabianiu lekcji. Usiadła od razu przed lustrem i wyczekiwała na przyjście nowego przyjaciela. Po godzinie czekania na chłopca, usłyszała wołanie Mary:
  - Janet, obiad! Do stołu!
  - Dobrze mamusiu już idę.
Córka Marry jeszcze chwilę siedziała, ale usłyszała wołanie Jamesa z jadalni:
  - Janet chodź, że już!
  - Już idę! - Ta od razu się podniosła, i zbiegła na dół. Siadając powiedziała:
  - Przepraszam bardzo za zwłokę.
  - Nic się nie stało.- odpowiedziała Mary i zaczęły jeść. Janet jak nigdy prawie nic nie zjadła, ale też nie odezwała się ani słowem. Gdy chciała już odejść od stołu James się zapytał:
  - Córeczko nic Ci nie jest? Nic nie zjadłaś. - Zapytał z zaniepokojeniem.
  - Nie, nic mi nie jest po prostu, nie jestem głodna. - Odpowiedziała.
  - Może wezwać lekarza?
  - Nie tatusiu położę się na trochę i mi przejdzie.
  - Później będziemy oglądać film, więc do tego czasu sobie pośpij.
  - Dobrze. -Odchodząc przypomniało jej się- A i nie wchodźcie do mnie do pokoju bez pukania.
  - A to czemu?- zapytał James.
  - Bo... Mogę się przebierać w tym momencie.
  - Dobrze więc idź już.
  

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział #4

    Tajemnica książki cz.3

     Zaczęły się zbliżać trzynaste urodziny Janet, rodzice chcieli dać jej na te urodziny coś wyjątkowego. Oboje postanowili pojechać za miasto aby kupić jej jakiś talizman szczęścia. Gdy wyjeżdżali zostawili Janet u zaufanej przyjaciółki Mary. Gdy dojechali na miejsce znaleźli sklep z laleczkami voodoo. Na wejściu zobaczyli księgi z szamańskimi zaklęciami co ich od razu zraziło do tego miejsca. Gdy już mieli wyjść Mary zobaczyła lalkę w ulubionych kolorach jej córki. Była to biała laleczka, z czerwonymi guziczkami jako uśmiech i miała czarne włosy z wełny. Wtedy James powiedział:
  - Ta lalka jest dziwna kupmy jej normalną lalkę jak dla dziewczynki.
  - Nie, to są ulubione kolory Janet. Nigdzie indziej nie znajdziesz lalki w takich kolorach.
  - No już dobra weźmy tę lalkę i chodźmy już to miejsce jest dziwne.
Mary zapłaciła i wyszli. Gdy wrócili do domu schowała lalkę przed Janet, mówili jej że nic na razie nie kupili. Do urodzin Janet został jeden dzień. W końcu nadeszła sobota urodziny dziewczynki. Nie mogła się doczekać od kilku dni. Rodzice gdy podarowali jej lalkę ucieszyła się. Pierwszej nocy po urodzinach Janet obudziła się o trzeciej w nocy. Gdy otworzyła oczy ujrzała w lustrze chłopca. Podeszła do niego i zapytała:
  - Kim jesteś?
Chłopiec nie odpowiadał, więc zapytała jeszcze raz.
  - K i m jesteś?!- Zapytała tym razem stanowczo.
  - Chcę być twoim przyjacielem. -Odpowiedział. 
  - Dlaczego? Nikt na ogół nie chce się ze mną przyjaźnić mówią, że jestem dziwna.
  - Ja tak nie myślę. Jestem taki jak ty.
  - Czyli jaki. - Zapytała.
  - Inny. Więc będziesz się ze mną przyjaźnić?
  - Tak tylko... czemu jesteś w lustrze?
  - Jestem uwięziony. Mam prośbę.
  - Jaką? Jesteś moim przyjacielem zrobię wszystko.
  - Wszystko? Kompletnie wszystko?
  - Tak. Czego się nie robi dla przyjaciół. - Uśmiechnęła się.
  - Powiem ci jutro, dobrze?
  - Tak, tylko o której godzinie?
  - Tak samo jak dziś.
  - Dobrze, tylko mnie obudź.
Odwróciła się i udała się do łóżka i chłopiec jeszcze powiedział:
  - Proszę nikomu o nas nie mów.
  - Dobrze.
Poszła dalej spać.

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział #4

    Tajemnica książki cz.2

     Wybrała się do salki religijnej o wyznaczonej godzinie. Gdy tam doszła zastała księdza w dużym skórzanym fotelu. Podeszła do niego i powiedziała:
  - Przemyślałam księdza propozycje.
  - Wiedziałem że jednak się zgodzisz.
  - A proszę księdza niech mi ksiądz wytłumaczy jak to ma wyglądać?
  - To będzie tak. Zrobimy to teraz tu, gdy wrócisz do domu zrobisz to ze swoim mężem.
  - Nie wyjdzie to na jaw?
  - Skąd. Jeżeli będziesz trzymać bzie na kłódkę to wszystko się ułoży. 
  - Oczywiście.
  - Ale nic nie jest za darmo.
  - Co ksiądz ma na myśli?
  - Otóż po każdej niedzielnej mszy, będę mógł robić z tobą co zechcę.
  - Nie rozumiem?
  - To proste będziesz robić co ci będę kazać, tak jakbyś należała do mnie.
  - Jak już mówiłam zrobię wszystko.
Ksiądz uśmiechnął się złowieszczo i podał rękę Mary. Po trzech godzinach było już po wszystkim. Gdy wróciła do domu powiedziała, że była na żalu za grzechy. Żyli szczęśliwie przez cztery miesiące aż James dowiedział się o ciąży, a Mary co niedzielę chodziła do księdza spłacać dług. Myślał, że to cud, a Mary dalej żyła w kłamstwie. Gdy urodziła już dziecko nazwali ją Janet. Gdy podrosła wszyscy mówili, że miała ciemne długie włosy i śniadą cerę  z niebieskimi oczami po mamie, pełne usta i słodki uśmiech po Jamsie.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział #4.

    Tajemnica książki cz.1
   
     Po otwarciu Kamira podała książkę Kalolinie.
  - Dlaczego ja mam akurat to przeczytać? - Kalolina powiedziała z zaskoczeniem.
  - No, bo wiesz... Jesteś z nas najstarsza, a podobno ten kto przeczyta tę książkę umrze.
  - Co to ma do rzeczy? - Zapytała z jeszcze większym zdziwieniem.
  - My chcemy jeszcze pożyć. - Powiedziałam jednocześnie z Kamirą.
  - No żartujecie chyba sobie. Czytamy ją razem i koniec kropka.
  - Dobra, ale ty czytasz na głos. - Powiedziała żartobliwie Kamira.
  - Niech wam będzie miejmy to już z głowy...
Otworzyła na pierwszej zapisanej stronie i zaczęła czytać.
  - To zaczynam: W miłym i cichym miasteczku o nazwie Queench mieszkała młoda para Mary i James. Wiedli spokojne i beztroskie życie. Cztery lata starali się o dziecko, ale ich próby szły na marne, gdyż u lekarza dowiedzieli się, że James jest bezpłodny. Przestali się starać lecz dalej nie tracili nadziei, że nadejdzie dzień w, którym ona zajdzie w ciążę i urodzi zdrowe i silne dziecko. Kilka miesięcy potem Mary udała się do kościoła, aby poprosić Boga o potomka, ale wplątał się w to również ksiądz. Podszedł do niej ponieważ usłyszał jej modlitwę i zapytał:
  - Pragniesz potomka? 
  - Tak, ale mój mąż jest bezpłodny.
  - Zawrzyjmy umowę.
  - Dobrze zgodzę się na wszystko w zamian za możliwość mniemania dziecka.
Wyprowadził ją z kościoła i zaprowadził do sali religijnej. Tam ją zapytał:
  - Jeśli pragniesz dziecka przyjdź do mnie w dni płodne.
  - Teraz wypadają.
  - Dobrze więc masz czas do 20:00 jeśli zrezygnujesz to nie przychodź wcale, a jak się zgodzisz to resztę powiem ci o ustalonej godzinie.
  - Zboczeniec! - Mary uciekając usłyszała jeszcze:
  - Nie lekceważ mojej propozycji.
W głębi duszy dalej rozważała umowę z księdzem. Po głębokich rozmyśleniach Mary postanowiła, że jeśli James się nie dowie to nic się nie stanie jeśli spróbuje.

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział #3.


 Bolesny poranek cz. 2
     
     Razem z Kamirą i Kaloliną wybrałyśmy dla szczeniaczka imię Pusia. Oddawało to jej wygląd była mała, puszysta i mięciutka.
     Po trzech godzinach zabawy z psiaczkiem byłyśmy wykończone. I Kamira nagle powiedziała:
  - Opowiedzieć wam historie o duchach? - Uśmiechnęła się złowieszczo.
  -  No dobra, dawaj... - Odpowiedziałyśmy z Kloliną chórem.
  - A więc: Dawno, dawno temu żyłą sobie dziewczyna o imieniu Anabel, która w dniu swoich 19 urodzin zakupiła książkę bez autora oraz tytułu. Pierwszej nocy po kupieniu książki obudziła się o trzeciej nad ranem. Poszła do kuchni, ponieważ poczuła dziwny zapach spalenizny. Drzwi od pokoju w którym znajdowała się książka zatrzasnęły się. Jak gdyby nigdy nic poszła dalej do pokoju, a przechodząc przez korytarz w lustrze ujrzała nie znajomą twarz dziewczynki której nie znała. Następnego dnia zaczęła czytać książkę najpierw przejrzała zdjęcia a potem wciągnęła ją lektura. Długo nie czytała zaledwie dwie strony i przypomniała sobie twarz dziewczynki gdy ujrzała zdjęcie przypisane do strony. Jak to się potoczyło dalej to już nikt nie wie... A morał tej historii jest krótki i niektórym znany: Nigdy nie kupuj książki bez tytułu i autora.
  - Już za późno... - Powiedziałam przewracając oczami.
  - CO?! - Kamira i Kalolina powiedziały w tym samym czasie.
  - No kupiłam taką książkę przed wczoraj. A tak właściwie dostałam ją za darmo. I działo mi się dokładnie to samo co w tej historyjce.
  - Po pierwsze czy nie zdziwiło cię to, że dała ci ją za darmo? Po drugie pewnie chcesz nas zastraszyć...
  - Zdziwiło mnie to i nie ściemniam. - Podniosłam się z podłogi i wyjęłam książkę z szafki obok łóżka, po czym dałam ją Kalolinie.
  - Ja pierdu, to na serio ta książka. - Oznajmiła z wielkimi oczami.
  - Pokaż ją!!! - Krzyknęła Kamira. - Serio to ona ! - od razu otworzyła książkę.

środa, 11 lipca 2012

Rozdział #3.

     Bolesny Poranek. cz. 1
 
     Rano gdy wstałam wszyscy jeszcze spali, bo bawiliśmy się do świtu, bardzo mnie bolała głowa. Nie chciałam otwierać oczu, ale pomyślałam, że kiedyś w końcu muszę.
     Gdy już się podniosłam z podłogi ( nie wiem jak to się stało, że spałam na podłodze.) poszłam szybko do kuchni wzięłam dwie aspiryny, kiedy wróciłam do pokoju zaczęłam budzić ludzi. Więc zaczełam od Kamiry i Kaloliny. Obudziłam je jako pierwsze, żeby pomogły mi sprzątać i wyprosić gości. Podeszłam, więc do Kamiry i zaczęłam trząść jej ramieniem, aby ją zbudzić i powiedziałam:
  - Kamira wstawaj musisz mi pomóc!
  - Odwal się próbuję spać.
  - Nie żadne odwal się ani tym podobne, masz ruszyć tę swoją chudą dupę i mi pomóc !!
  - Dobra dobra już wstaję, ale bez Aspiryny i prysznica nic ci nie pomogę.
  - Aż tak wczoraj było ostro?- Zaśmiałam się i postanowiłam w końcu obudzić Kalolinę.
Gdy do niej podeszłam powiedziała:
  - Nie musisz mnie budzić już nie śpię od jakiegoś czasu tylko mam zamknięte oczy.
  - Dobra idź się umyć na górę, bo z tego co widzę jesteś trzeźwiejsza od naszej Kamirki.
  - Haha okej.
Poszłam, więc budzić gości i doprowadzać ich do ładu, aby mogli wyjść jak normalni ludzie, a nie osoby, które wyglądają jakbym je biła całą noc po głowie maczugą. Po mniej więcej półtorej godziny w domu było już całkiem ogarnięte. Zanim dotarłam do opowiedzenia im o dziewczynce i dziwnych rzeczach, które się wydarzyły się pierwszej nocy po kupieniu książki zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół, a przez wizjer zobaczyłam kuriera otworzyłam mu drzwi i dał mi paczkę całą z dziurkami. Usłyszałam w niej ciche piszczenie. Powoli weszłam na górę, aby nie trząść pudełkiem. Wbiegłam do pokoju powiedziałam dziewczynom, że jest jeszcze jeden prezent. Gdy go otwierałam byłam bardzo podekscytowana, a gdy już zobaczyłam zawartość pudełka padłam. Był w nim słodki piesek szczeniaczek o barwie kawy z mlekiem, miała małe brązowe oczka i wyglądał na rasę labradoodle długo włosy*. Przy jego obroży była mała karteczka z napisem ,, Wszystkiego Najlepszego~! Sto lat z tym psiaczkiem. Kamira :* . ''. Myślałam że ze szczęścia się popłaczę i to zrobiłam. Przytuliłam moją pociechę, oraz Kamirę i zaczęłyśmy wymyślać jej imię. To były najlepsze urodziny jakie miałam.


*Labradoodle długo włosy- Skrzyżowanie Labradora i pudla długowłosego.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział #2.

     I tak to się zaczęło  cz.2

     Po Przyjściu Kamiry dostałam eska od mamy:
,, Prezent jest u mnie w sypialni w pudełku pod łóżkiem. Buziaki Mama :) '' .
Wbiegłam z nią na górę i wyciągnęłyśmy pudełko.
     Były w nim trzy mniejsze pudełka, otwierałyśmy je po kolei.
W pierwszym był diamentowy naszyjnik, w drugim kolczyki z pierścionkiem, a w trzecim bransoletka z około czterdziestoma karatami. Bardzo się ucieszyłam i od razu je założyłam.
Na to Kamira:
  - Ej Elva będziesz mi pożyczać ten naszyjnik lub bransoletkę?- Po czym szturchnęła mnie w ramie.
  - Taaa... Oczywiście.
  - Czekaj idę do kibla w między czasie nalej mi ponczu.
  - Okej czuj się jak u siebie. A tak w ogóle to czemu Kalolina nie przyszła z tobą ?
  - Nie wiem, dzwoniłam do niej ale powiedziała, że musi jeszcze coś załatwić...
  - A spoko.
  - To idę się wyszczać -Uśmiechnęła się do mnie i poszła.
Gdy nalałam nam ponczu i obie poszłyśmy do mojego pokoju w domu wszystkie światła zgasły. Kamira wpadła w histerię i zaczęła krzyczeć, że w domu jest morderca i nas zabije jak w ,,Krzyk 2". Postanowiłyśmy sprawdzić bezpieczniki, które znajdują się za obrazem w salonie. Wpierw Kamira uprzedziła mnie żebym wzięła kij bejsbolowy dla bezpieczeństwa. Gdy stałyśmy w drzwiach salonu zauważyłam, że wejście na taras jest otwarte. Jakimś cudem zapaliły się światła i z za mebli wyskoczyli moi przyjaciele i znajomi krzycząc ,,NIESPODZIANKA!!!". Po tym prawie dostałam zawału lecz byłam bardzo szczęśliwa. Kamira wytłumaczyła mi, że uknuła to wszystko z Kaloliną i tak naprawdę nie poszła do toalety tylko otworzyła wszystkim wejście na taras. Gdy wszyscy się bawili poszłam z Kamirą uprzedzić sąsiednie domy o dzisiejszej głośnej imprezie. Podczas gdy Kalolina pilnowała przyjęcia. Poinformowałam sąsiadów, ponieważ mieszkam na bananowym osiedlu*. Kilku sąsiadów w moim wieku szybko wykombinowało prezenty i poszli ze mna imprezę.
     I wszyscy świetnie zaczęliśmy się bawić.




*Bananowe osiedle- Osiedle bogatych ludzi.

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział #2.

     I tak to się zaczęło  cz.1

     Rano dalej w głębi duszy dręczyła mnie ta sytuacja lecz nie dawałam tego po mnie poznać. Noc miałam dość kiepską miałam dziwne sny związane z książką którą kupiłam wczoraj.
     Zaraz po podniesieniu z łóżka poszłam do toalety wziąć prysznic. Cały czas miałam wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Gdy stanęłam pod prysznicem spojrzałam w stronę lustra, a w nim zobaczyłam odbicie nieznanej mi dziewczynki. Wystraszyłam się ale myślałam logicznie, przetarłam oczy a gdy spojrzałam po raz kolejny już jej tam nie było. Wyszłam do mamy pożegnać ją przed  wyjściem, ponieważ na czas moich urodzin jako że mi ufa jedzie do babci na jakieś 2 dni. Gdy zeszłam zapytałam:
  -Mamo na ile jedziesz do babci i za ile ?
  -Wiesz pewnie babcia powie żeby dać ci spokój i odpocząć więc wypuści mnie za jakiejś trzy lub cztery dni.-Uśmiechnęła się do mnie i mówiła dalej- To tak w kuchni zostawiłam Ci trzysta złotych, mam nadzieje że wszystkiego nie wydasz, ale jeśli to zrobisz to trudno nic się nie stanie. To tak jeszcze kilka spraw więc jak wrócę to ma nic nie być ziszczone, mam nie słyszeć od sąsiadów że byliście głośno, Kamira i Kalolina mogą nocować .
  -Dobrze mamo.
  -Elva Liczę na Ciebie. Ufam Ci i masz odbierać wszystkie telefony ode mnie.
  - Dobrze będę odbierać.
  - To ja jadę, czy poczekać aż twoje koleżanki przyjdą?
  -Nie musisz jeszcze sobie poczytam.
  -To ja jadę papa całusy.
  -Cześć.
Gdy mama wyszła Zamknęłam drzwi i zadzwoniłam po Kamirę oraz Kaloloinę, że mogą przyjść wcześniej nie chciałam sama siedzieć a szczególnie po tej nocy. Gdy to zrobiłam poszłam do pokoju. Zajrzałam do książki którą kupiłam wczoraj. Gdy ją otworzyłam przeszedł mnie dziwny dreszcz. Spojrzałam na pierwszą stronę i zobaczyłam że nie ma na niej nic, prócz jednej małej czaszki na środku strony. Przekartkowałam książkę dokładnie aby zobaczyć czy nie przepłaciłam bo przecież mogłam wybrać inną książkę jako drugą gratis. Kartkowałam ją i w końcu ujrzałam fotografię małej dziewczynki. Ta twarz wydawała mi się znajoma, potem przypomniał mi się dzisiejszy poranek i dziewczynka w lustrze. To była właśnie ona! Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, szybko odłożyłam książkę na bok i pobiegłam otworzyć. Stała tam tylko Kamira.

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział #1.

Zbieg okoliczności. cz. 2

     Przygotowania do urodzin były bardzo wyczerpujące. Myślałam, że będzie tego mniej, ale okazało się, że jest tego więcej niż myślałam. Położyłam się do łóżka po północy i od razu zasnęłam.
     Gdy się obudziłam, byłam wciąż senna, poczułam dziwny zapach spalenizny. Udałam się do kuchni, aby zobaczyć czy nic nie zostało na gazie. Nalałam sobie szklankę wody, spojrzałam na kuchenkę, aby zobaczyć, która godzina. Gdy zaś to zrobiłam, zamurowało mnie, ponieważ widniała na niej godzina 03:02. Więc musiałam się zbudzić około godziny 03:00, a że jestem bardzo przesądna, to się strasznie bałam. Zapach spalenizny? i 3:00? Gdy się obróciłam, drzwi od mojego pokoju zatrzasnęły się (same). Ręce tak mi drżały, że upuściłam szklankę z wodą. Wtedy też ze swojego pokoju wybiegła mama, zapaliła światło i krzyknęła:
  -Rany Boskie dziecko, nic Ci nie jest?! Co to było?!
  -Wypuściłam szklankę z rąk, wystraszyłam się przeciągu, nie zamknęłam okna w pokoju, przepraszam że ją zbiłam.
  - Nic nie szkodzi. Nic Ci nie jest, nie pokaleczyłaś się?
  -Nie nic mi nie jest, zaraz to posprzątam- powiedziałam.
  - Nie, idź spać, a ja to posprzątam.
  -Dobrze mamo, dziękuję.
Pocałowałam ją w policzek na dobranoc i poszłam do pokoju. Otworzyłam drzwi gwałtownie i zobaczyłam, że okno było szczelnie zamknięte. Położyłam się z powrotem do łóżka, nie mogłam zasnąć, ale po pewnym czasie to zrobiłam.

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział #1.

Zbieg okoliczności. cz.1

     W moje urodziny poszłam do księgarni, aby kupić kolejny tom serii książek, które czytam.
     Już miałam po nią sięgnąć, gdy przypadkowo mój wzrok skierował się na szafkę obok. Odeszłam dwa kroki w tył, spojrzałam na półki i zauważyłam, że tylko jedna książka się wyróżnia, a jej tytuł to... No właśnie o to chodzi, rzuciła mi się w oczy, ponieważ nie miała tytułu ani autora. Spośród tych wszystkich książek wyróżniała się również kolorem, była tak czerwona niczym świeża krew. Tak mnie zaintrygowała, że postanowiłam ją kupić. Gdy podeszłam z nią do kasy, sprzedawczyni była bardzo przestraszona i powiedziała:
  - Dzidzisiaj jest... Promocja!!! Tak, właśnie promocja!
  - Promocja?
  - Tak, dwie książki w cenie jednej! - powiedziała kasjerka.
  - Dziękuje bardzo za powiadomienie, to mogę wybrać jeszcze jedną książkę?
  - Oczywiście...
Gdy się oddaliłam, aby sięgnąć po drugą książkę, zastanowiłam się, że nigdzie nie było napisane o tym, żeby była jakakolwiek promocja, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie dłużej tym głowy. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i udałam się do domu. Jak już doszłam, mama od razu powiedziała:
  -Elva wiesz, że jutro wyprawiasz swoje urodziny?
  -Tak wiem mamo, nie musisz mi przypominać.
  -A więc nie sądzisz, że już jest dość późno i powinnaś się zabrać i mi pomóc wszystko przygotować?
  -Tak, tak mamo tylko pójdę na górę do swojego pokoju i odłożę książkę.
Szybko wbiegłam po schodach na górę i odłożyłam książki na biurko. Gdy jeszcze raz spojrzałam na nie pomyślałam sobie, że jutro rano sobie poczytam, albo jeszcze dzisiaj jeśli nie będę zmęczona przygotowywaniem jedzenia i ozdób na przyjęcie a znając mnie, to będę zmęczona i padnę jak kawka.  Pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie. Po chwili zastanowienia usłyszałam głos mamy, która wołała mnie na dół:
  - Elva chodź no wreszcie.
  - Tak, mamo już idę !!!
Po czym pospiesznie udałam się na dół, aby pomóc mamie.